czwartek, 31 października 2013

Szafka niczym...Narnia

Szafka szafka szafka...tyle krzyku o nic. Chodzi tutaj o szafkę szkolną, którą nareszcie dostałam. Po roku i 2 miesiącach nauki w szkole namiętnie przekazano mi piękny, srebrny (jak kolor księżyca podczas pełni, bo przecież drogocenny metal to to nie jest) przedmiot, dzięki któremu mogłam poczuć się spełniona. Kluczyk. Z myślą, że nie będę już musiała dźwigać cegieł w torbie z ulgą wsunęłam delikatnie książki na półkę i z lekkością wróciłam do domu.
     Późniejsza moja rozmowa:
M: "Ej stara, zostawiłam chyba w szafce angielski, a wydawało mi się, że mam w domu. Kit z pracą domową, ale jeśli się okaże, że go tam nie ma i zgubiłam to jestem w dupci."
J: "No szafka uczy samodyscypliny jednak."

2 min później...

J: "O fak, właśnie sobie zdałam sprawę, że nie mam hiszpańskiego w domu, a było dużo hahaha no to żegnaj pd. <3 "

Wniosek? Więcej problemów, niż zbawienia. A szafeczka jak Narnia - przechowała nam pięknie nasze książeczki. Na szczęście.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz